Kasia trafiła do nas na wspinaczkę prawie dwa lata temu. Od początku uśmiechnięta i mila, ale też stanowcza i zdeterminowana. Wspinaczka jest jednym z wyzwań, które Kasia podjęła, żeby żyć lepiej, zdrowiej. Jest bardzo dzielna, oswaja wiele lęków, ma fajne nastawienie. Wspina się z Eleną i Krzysztofem, którzy uważnie jej asystują, nie wyręczają we wspinaniu.
Bardzo nas poruszyło to, co sama napisała po pół roku swojego wspinania:
'Dziękuję wszystkim ze Skocznia. To głównie dzięki nim tacy jak ja mogą osiągać niedosiężne, zdawałoby się, dla nas szczyty. Oni są z nami najbardziej, najbliżej w drodze na nie, tak od A do Z. Oni dobierają buty, oplatają w uprząż, przypinają liny, prowadzą rozgrzewkę, dają sygnał do startu, cierpliwie i z uśmiechem podpowiadają, gdzie i jak postawić stopę i który uchwyt złapać, czuwają nad naszym bezpieczeństwem i samopoczuciem, gdy suniemy w górę i wracamy na dół, a potem dbają, żeby dnia następnego całe „ja” bolało nas trochę mniej, niżby mogło, gdyby nie ćwiczenia rozciągające (a łatwe to wszystko nie jest, przecież nie jesteśmy standardowymi wspinaczami, w dodatku każdy z nas jest niestandardowy inaczej, trzeba naprawdę chcieć i umieć sobie z tą nieszablonowością poradzić). Oni stawiają nas do pionu, gdy opadamy z sił, od nich słyszymy najwięcej motywujących słów i pochwał. I to im najgłośniejsze „dziękuję” się należy.