Ania trafiła na treningi wspinaczkowe do Skoczni za namową naszej Zawodniczki – Małgosi. Obie znają się z licznych szpitali i sanatoriów z racji na towarzyszące im schorzenie – przepuklinę oponowo rdzeniową.
Ani po operacji pozostała silna skolioza. Obserwowała Małgosie na wspinaniu i postanowiła sama spróbować wspinania.Do wspinania podeszła metodycznie, bez ekscytacji, ale z uważnością. I wsiąkła zupełnie 🙂
Ania jest zdolna, cierpliwa i uważnie słucha swoich Trenerów. Pierwsze wspinaczki były pełne obaw – Ania nie lubi braku kontroli i odpadania od ściany, a to we wspinaniu czasem się zdarza. Swobodne bujanie i niekontrolowane loty były do niedawna zupełnie poza jej zasięgiem. Ania ma jednak umysł poszukujący i postanowiła spróbować wspinania z dolną asekuracja, czyli ciągnięcia liny spod siebie. Spora część wspinaczy, szczególnie nielubiących latania, boi się prowadzenia, gdyż ryzyko niekontrolowanego odpadnięcia od ściany jest spore. I loty są dłuższe. Ania pokombinowała, nauczyła się wpinać linę do ekspresów i… SUKCES. W trakcie 2 treningów padło kilka dróg z dołem!! Ania kontroluje wpinanie liny do przelotów, co najprawdopodobniej daje jej większe poczucie bezpieczeństwa. Poza poczuciem kontroli na ten sukces składa się ciężka i regularna (2 razy w tygodniu) praca na ścianie. Oraz współpraca z rewelacyjnymi matkami sukcesu czyli Ewą Czuchaj oraz Anią Jasiewicz oraz ojcami (sukcesu) Michałem Straszewiczem i Gniewomirem Czarneckim jako trenerami! Gratulujemy Ani uporu i odwagi!. – wsparcie takich Trenerów daje znakomite efekty!!